Nie
pukając weszli do mieszkania. Z salonu doszedł do nich nerwowy
odgłos kroków. Ruszyli w ich stronę.
– Gdzie
jest... – umilkł nagle Klaus, widząc pokój pełen
porozmieszczanych świec. Na stoliku leżała rozwinięta mapa, a
przed nią stała czarownica. Nie przepuszczali, że będzie skłonna
na rzucanie czarów. Oczekiwali, że znajdą dziewczynę
zdenerwowaną, a ona nawet nie zwróciła uwagi, że weszli do
środka. Trzymała ręce pochylone nad rzeczą i nadal wypowiadała
słowa po łacinie. Elijah przyglądał się jej uważnie, po czym w
wampirzym tempie podszedł do niej i zabrał spod jej rąk przedmiot.
Kobieta przerwała wykonywaną czynność.
– Chciałam
rzucić czar namierzający – powiedziała, kontem oka spoglądając
na wampira – ale coś go blokuje. Nawet nie wiem jak. Nie uczyłam
ją tego.
– Amber
to nie głupia dziewczyna – odpowiedział, gniotąc w dłoni
papier. – Musiała coś odziedziczyć po Melanie.
– To
niemożliwe – stwierdziła i dopiero teraz dostrzegła hybrydę,
stojącego w kącie. – Ona nigdy nie rzucała takich czarów. Na
pewno nie zrobiłaby tego.
– Mało
to imponujące jak na czarownice – przyznał Klaus, wyczuwając w
jej głosie prawdę. – Już widzieliśmy do czego jest zdolna.
– Widocznie
się mylisz – wypaliła, krzyżując ręce. – To na pewno nie
ona.
Niebieskooki
podszedł do czarownicy i jednym ruchem podniósł ją z ziemi.
Kobieta krztusząc się, próbowała się wyrwać z uścisku hybrydy,
ale było to nadaremne.
– W
takim razie mamy do czynienia jeszcze z kimś – stwierdził z
uśmiechem najstarszy z Mikaelsonów, klepiąc swojego brata po
ramieniu. Blondyn puścił czarownice, która upadła na ziemie.
Wyjął z kieszeni komórkę i rzucił nią w stronę swojego brata,
który złapał przedmiot w locie.
– Zadzwoń
do Rebeki – polecił, odwracając się od czarownicy, która
patrzyła na niego z nienawiścią w oczach. – Ostatnio przez nią
prawie rozleciał się dom. Może i tym razem coś wie.
– Sugerujesz,
że nasza siostra może być w to wplątana? – Zagadnął, ale
blondyn tylko pośpieszył go gestem ręki. Elijah pokręcił z
dezaprobatą głową i wyszedł z salonu. Wykręcił numer blondynki
i czekał na sygnał, który dłuższy moment dźwięczał w jego
uszach aż pierwotna odebrała:
– Coś
się stało? – Rozległ się znajomy dźwięczny z nutą irytacji
głos.
– Mamy
niewielki problem – odpowiedział, odwracając się na moment w
stronę salonu, aby sprawdzić czy pozostawiona dwójka, przypadkiem
się nie pozabija.
– Za
każdym razem kiedy mówisz, że mamy niewielki problem to on w
rzeczywistości jest wielki. Znam cię za dobrze, Elijah – ton
wampirzycy był lekko ironiczny, ale mimo tego wyczuwał
troskę. Brunet mimowolnie się uśmiechnął. – Co się stało? –
Powtórzyła pytanie, tym razem bez jakiegokolwiek uczucia.
Brązowooki znowu spojrzał w stronę pokoju w którym siedział jego
brat. Nie pamiętał by ostatnio był czymś tak bardzo przejęty.
– Amber
znowu zniknęła tej nocy.
– Powinniście
przyczepić jej dzwoneczki – rzuciła sarkastycznie, śmiejąc się.
– Nie jestem jej niańką i nie zamierzam nią być.
– Powiedź
tylko, że nie masz nic z tym wspólnego – poprosił błagalnie.
Rebekah się zastanowiła.
– Nic
– odparła pewnie, wzruszając ramionami do słuchawki. – Mam
nadzieję, że mi wierzysz i całkowicie nie przeszedłeś na stronę
Nika.
Zapadła
głucha cisza. W słuchawce było słychać odgłos otwieranych
drzwi, a pierwotny miał stu procentową pewność, że w tej chwili
jego siostra rozdziawiła usta.
– Elijah
– wybełkotała jakby zobaczyła ducha. Pierwotny mocniej
przycisnął telefon. – Chyba znalazłam waszą zgubę, a raczej
ona znalazła mnie – oznajmiła i rozłączyła się.
Zdezorientowany stał tak jeszcze przez chwilę. W końcu schował
telefon i wrócił do pokoju. Klaus widząc brata w pomieszczeniu,
gwałtownie wstał z krzesła. Wampir uśmiechnął się do niego
blado.
– Masz
informacje, która sprawi, że kolejny raz nie będę chciał
zasztyletować naszej siostry? – Spytał ze znużeniem blondyn.
Brunet kiwnął do niego głową.
– Mam
taką, która sprawi, że na pewno odsuniesz te wszystkie złe myśli
– rzekł podchodząc do niego i podając mu telefon. – Rebekah
znalazła Amber, a raczej to Amber znalazła Rebekah.
– Jakim
cudem? Przecież one się nienawidzą – Zaciekawił się, mrużąc
oczy. Elijah opowiedział im całą rozmowę, stwierdzając, że na
pewno jest u nich w domu. Hybryda poklepał go po ramieniu i pokiwał
z uznaniem głową. – Wiedziałem, że na coś się przydasz –
przyznał i ruszył do wyjścia.
– Elijah
jest coś jeszcze o czym Amber powinna wiedzieć – wtrąciła
Sophie, zatrzymując pierwotnego w przejściu. – Miałam zamiar jej
to powiedzieć dzisiaj, ale zniknęła.
– Mów
– odwrócił się w jej stronę. – Postaram się jej to przekazać
– Zapewnił, spoglądając prosto w jej oczy.
– To
może nie być takie proste – skomentowała zmieszana. – Amber
nie jest jedyną córką Melanie.
***
Szybko
wstałam z ziemi. Ściskając kartkę w dłoni, pobiegłam na oślep
przez bagna w których za pewne roiło się od wilkołaków. Krew na
kartce była jeszcze świeża, więc za każdym większym ruchem
brudziła mi palce. Nie wiedziałam w którą stronę biegnę i co
tutaj robię. Czy sny na prawdę mogą się spełniać? To przecież
jest niemożliwe, a może ja mam omamy i do kogo należała ta krew?
Nagle
z daleka dostrzegłam znajomy dom. Przystanęłam, opierając się
ręką o drzewo. Nigdy nie miałam dobrej kondycji. Lubiłam sport,
ale bieganie było moją piętą Achillesa. Zrobiłam parę kroków i
zaczepiłam się o korzenie. Upadając, skręciłam kostkę. Syknęłam
z bólu, łapiąc za nią. Byłam już na skraju lasu. Parę kroków
dzieliło mnie od posesji Mikaelsonów. Z trudem podniosłam się i
potykając o własne nogi, ruszyłam dalej. Tylko parę kroków.
Jeszcze odrobinka.
Przytrzymując
się barierki weszłam po schodach. Stanęłam i złapałam za
klamkę. Drzwi były otwarte. Pchnęłam je lekko, a przed moimi
oczami ukazała się Rebekah, która właśnie z kimś rozmawiała
przez telefon. Wraz z moim wejściem rozłączyła się. Patrzyła na
mnie zdezorientowana, kiedy ja resztkami sił próbowałam wejść i
zdjąć kurtkę, która nadawała się tylko do śmieci. Gdy to
zrobiłam, kulejąc udałam się do salonu. Usiadłam na jeden z
foteli. Stopa była spuchnięta i dziwnie pulsowała.
– Do
wesela się zagoi – pocieszyła mnie wampirzyca. Łypnęłam na
nią, marszcząc oczy. – Wybacz chciałam być miła – burknęła,
przewracając oczami. Usiadła na przeciw mnie. – Co trzymasz w
ręce? – Spytała, wskazując na moją dłoń. Spojrzałam na
zgniecioną kartkę. Całkowicie o niej zapomniałam.
– Znalazłam
to gdy obudziłam się – urwałam przypominając sobie, że
blondynka nic nie wie o dzisiejszej nocy - na bagnach.
Rozwinęłam
kartkę i podałam jej. Przyjrzała się jej uważnie, lustrując
dokładnie każdą perfekcyjnie namalowaną literkę.
– Nadchodzę
– przeczytała na głos. – Chyba komuś porządnie zaszłaś za
skórę – dodała, zgniatając kartkę w dłoni. Po moim ciele
przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
– Tylko,
że ja nie miałam komu.
Niebieskooka
przez chwile wodziła wzrokiem od mojej twarzy do spuchniętej nogi,
wreszcie pokręciła głową.
– Jesteś
bardziej tajemnicza niż sądziłam – stwierdziła, wstając i
podchodząc do okna.
– Ta
informacja na prawdę mi pomogła – odparłam z ironią. –
Potrafisz wyczuć czyja to krew? – Spytałam zaciekawiona.
– Wilkołaka
– oznajmiła, wzruszając ramionami. – Wczoraj była pełnia.
Uniosłam
brwi. Sen o wilkołaku i prawdziwy wilczy trup. Przecież to nie
mogło być takie proste. Musiało mieć to jakiś głębszy sens, bo
po co miałabym to robić?
– Śniło
mi się, że zabijam wilkołaka – odparłam, przyciszonym głosem.
– Musisz
być nocnym psychopatą, albo ktoś bawi się twoim umysłem. Każda
z tych opcji może być po części prawdą – dodała, patrząc na
drzwi, które jakby miały teraz się otworzyć. Po jakimś czasie
zatrzeszczały, a z nich wyłonili się pozostali Mikaelsonowie.
– Gdzie
jest nasza zguba? – Zapytał na powitanie Klaus. Wchodząc, rzucił
niemal niewyraźne spojrzenie na swoją siostrę, po czym skupił
wzrok na czarownicy.
– Daj
jej spokój Niklaus – rzucił zirytowany Elijah i mijając swojego
brata, usiadł obok Amber.
– Nie
potrzebuje spokoju – burknęłam, spoglądając na stopę, która o
dziwo była już normalna. To jedyna rzecz, która tego ranka mnie
nie zdziwiła. Wyprostowałam ją i przełożyłam nogę na nogę.
Posłałam w ich stronę sztuczny uśmiech. Wszyscy na to się
nabrali, oprócz blondyna, który nadal patrzył na mnie z
powątpiewaniem. Starałam się nie zwracać na nią uwagi.
– Musimy
porozmawiać z Amber, siostro – zwrócił się najstarszy z
rodzeństwa w stronę niebieskookiej, która nie miała zamiaru
wyjść. – Możesz też zostać jeśli chcesz – odparł
zrezygnowany, a ona z uśmiechem kiwnęła głową.
– Chcecie
wiedzieć co się stało ostatniej nocy. Otóż prawdopodobnie
zabiłam wilkołaka, bo ktoś tak mi kazał – stwierdziłam,
wskazując na kartkę trzymaną przez Rebekę.
– Sądzę,
że to sprawka... – pierwotna zawiesiła głos, widząc złowrogą
minę hybrydy.
– Nie
chodzi nam teraz o to, ale fakt. Ta informacja przyda nam się potem
– stwierdził Elijah, próbując złagodzić atmosferę.
Kostka
nadal mnie bolała mimo, że już wyglądała na zdrową. Nie
chciałam im mówić, że jestem wyczerpana. Musiałam jakoś to
przetrwać. Musiałam. Moje oczy rozbłysły.
– Wiecie
coś o czym ja nie wiem. Inaczej pogłębialibyście ten dziwny temat
– skwitowałam, krzyżując ręce na piersi.
– Dużo
pamiętasz z dzieciństwa? – Spytał mnie Klaus. Te pytanie
wydawało mi się nie na miejscu.
– Pamiętam
wiele, ale niektóre rzeczy są jak przez mgłę – wyjawiłam,
chociaż wcale nie chciałam tego robić. Nie lubiłam mówić innym
o moim dzieciństwie. Były to moje prywatne wspomnienia i uczucia,
którymi nie mogłam z nikim się dzielić. Pierwotny pokręcił
głową.
– Oczywiście
Melanie musiała namieszać ci w głowie tak, że pamiętasz tylko to
co chciałaby byś pamiętała – stwierdził i prychnął
zdenerwowany. Pokręciłam głową. Nie potrafiłam uwierzyć w jego
słowa. Dlaczego matka zrobiłaby coś takiego własnemu dziecku?
Jaki był tego powód?
– Nie
wieżę wam. Ona nie mogłaby mi tego zrobić.
– Ale
zrobiła z niewiadomych powodów – oświadczył, stając obok
swojej siostry. – Jest rzecz, którą ukryła przed tobą w
niesprawiedliwy sposób – spojrzał na mnie. W jego oczach
dostrzegłam coś czego jeszcze nigdy nie widziałam. Żal i
współczucie. – Amber masz siostrę.
--------------------------------------------------
Wróciłam z nowym rozdziałem. Czy wam się spodoba, tego nie wiem. Długo się wybierałam do jego napisania. Nie wiem kiedy pojawi się kolejny. To będzie zależeć od mojego wolnego czasu. Mam dla was jeszcze jedną wiadomość. Czy smutną? Tego nie wiem, ale do końca pierwszej części zostało tylko cztery rozdziały. Mam nadzieję, że miło spędzimy razem ten czas. Do następnego! :D
Wróciłam z nowym rozdziałem. Czy wam się spodoba, tego nie wiem. Długo się wybierałam do jego napisania. Nie wiem kiedy pojawi się kolejny. To będzie zależeć od mojego wolnego czasu. Mam dla was jeszcze jedną wiadomość. Czy smutną? Tego nie wiem, ale do końca pierwszej części zostało tylko cztery rozdziały. Mam nadzieję, że miło spędzimy razem ten czas. Do następnego! :D