poniedziałek, 30 stycznia 2017

Rozdział 13 Ciąg dalszy tajemnic

Nie pukając weszli do mieszkania. Z salonu doszedł do nich nerwowy odgłos kroków. Ruszyli w ich stronę.
Gdzie jest... – umilkł nagle Klaus, widząc pokój pełen porozmieszczanych świec. Na stoliku leżała rozwinięta mapa, a przed nią stała czarownica. Nie przepuszczali, że będzie skłonna na rzucanie czarów. Oczekiwali, że znajdą dziewczynę zdenerwowaną, a ona nawet nie zwróciła uwagi, że weszli do środka. Trzymała ręce pochylone nad rzeczą i nadal wypowiadała słowa po łacinie. Elijah przyglądał się jej uważnie, po czym w wampirzym tempie podszedł do niej i zabrał spod jej rąk przedmiot. Kobieta przerwała wykonywaną czynność.
Chciałam rzucić czar namierzający – powiedziała, kontem oka spoglądając na wampira – ale coś go blokuje. Nawet nie wiem jak. Nie uczyłam ją tego.
Amber to nie głupia dziewczyna – odpowiedział, gniotąc w dłoni papier. – Musiała coś odziedziczyć po Melanie.
To niemożliwe – stwierdziła i dopiero teraz dostrzegła hybrydę, stojącego w kącie. – Ona nigdy nie rzucała takich czarów. Na pewno nie zrobiłaby tego.
Mało to imponujące jak na czarownice – przyznał Klaus, wyczuwając w jej głosie prawdę. – Już widzieliśmy do czego jest zdolna.
Widocznie się mylisz – wypaliła, krzyżując ręce. – To na pewno nie ona.
Niebieskooki podszedł do czarownicy i jednym ruchem podniósł ją z ziemi. Kobieta krztusząc się, próbowała się wyrwać z uścisku hybrydy, ale było to nadaremne.
W takim razie mamy do czynienia jeszcze z kimś – stwierdził z uśmiechem najstarszy z Mikaelsonów, klepiąc swojego brata po ramieniu. Blondyn puścił czarownice, która upadła na ziemie. Wyjął z kieszeni komórkę i rzucił nią w stronę swojego brata, który złapał przedmiot w locie.
Zadzwoń do Rebeki – polecił, odwracając się od czarownicy, która patrzyła na niego z nienawiścią w oczach. – Ostatnio przez nią prawie rozleciał się dom. Może i tym razem coś wie.
Sugerujesz, że nasza siostra może być w to wplątana? – Zagadnął, ale blondyn tylko pośpieszył go gestem ręki. Elijah pokręcił z dezaprobatą głową i wyszedł z salonu. Wykręcił numer blondynki i czekał na sygnał, który dłuższy moment dźwięczał w jego uszach aż pierwotna odebrała:
Coś się stało? – Rozległ się znajomy dźwięczny z nutą irytacji głos.
Mamy niewielki problem – odpowiedział, odwracając się na moment w stronę salonu, aby sprawdzić czy pozostawiona dwójka, przypadkiem się nie pozabija.
Za każdym razem kiedy mówisz, że mamy niewielki problem to on w rzeczywistości jest wielki. Znam cię za dobrze, Elijah – ton wampirzycy był  lekko ironiczny, ale mimo tego wyczuwał troskę. Brunet mimowolnie się uśmiechnął. – Co się stało? – Powtórzyła pytanie, tym razem bez jakiegokolwiek uczucia. Brązowooki znowu spojrzał w stronę pokoju w którym siedział jego brat. Nie pamiętał by ostatnio był czymś tak bardzo przejęty.
Amber znowu zniknęła tej nocy.
Powinniście przyczepić jej dzwoneczki – rzuciła sarkastycznie, śmiejąc się. – Nie jestem jej niańką i nie zamierzam nią być.
Powiedź tylko, że nie masz nic z tym wspólnego – poprosił błagalnie. Rebekah się zastanowiła.
Nic – odparła pewnie, wzruszając ramionami do słuchawki. – Mam nadzieję, że mi wierzysz i całkowicie nie przeszedłeś na stronę Nika.
Zapadła głucha cisza. W słuchawce było słychać odgłos otwieranych drzwi, a pierwotny miał stu procentową pewność, że w tej chwili jego siostra rozdziawiła usta.
Elijah – wybełkotała jakby zobaczyła ducha. Pierwotny mocniej przycisnął telefon. – Chyba znalazłam waszą zgubę, a raczej ona znalazła mnie – oznajmiła i rozłączyła się. Zdezorientowany stał tak jeszcze przez chwilę. W końcu schował telefon i wrócił do pokoju. Klaus widząc brata w pomieszczeniu, gwałtownie wstał z krzesła. Wampir uśmiechnął się do niego blado.
Masz informacje, która sprawi, że kolejny raz nie będę chciał zasztyletować naszej siostry? – Spytał ze znużeniem blondyn. Brunet kiwnął do niego głową.
Mam taką, która sprawi, że na pewno odsuniesz te wszystkie złe myśli – rzekł podchodząc do niego i podając mu telefon. – Rebekah znalazła Amber, a raczej to Amber znalazła Rebekah.
Jakim cudem? Przecież one się nienawidzą – Zaciekawił się, mrużąc oczy. Elijah opowiedział im całą rozmowę, stwierdzając, że na pewno jest u nich w domu. Hybryda poklepał go po ramieniu i pokiwał z uznaniem głową. – Wiedziałem, że na coś się przydasz – przyznał i ruszył do wyjścia.
Elijah jest coś jeszcze o czym Amber powinna wiedzieć – wtrąciła Sophie, zatrzymując pierwotnego w przejściu. – Miałam zamiar jej to powiedzieć dzisiaj, ale zniknęła.
Mów – odwrócił się w jej stronę. – Postaram się jej to przekazać – Zapewnił, spoglądając prosto w jej oczy.
To może nie być takie proste – skomentowała zmieszana. – Amber nie jest jedyną córką Melanie.


***

Szybko wstałam z ziemi. Ściskając kartkę w dłoni, pobiegłam na oślep przez bagna w których za pewne roiło się od wilkołaków. Krew na kartce była jeszcze świeża, więc za każdym większym ruchem brudziła mi palce. Nie wiedziałam w którą stronę biegnę i co tutaj robię. Czy sny na prawdę mogą się spełniać? To przecież jest niemożliwe, a może ja mam omamy i do kogo należała ta krew?
Nagle z daleka dostrzegłam znajomy dom. Przystanęłam, opierając się ręką o drzewo. Nigdy nie miałam dobrej kondycji. Lubiłam sport, ale bieganie było moją piętą Achillesa. Zrobiłam parę kroków i zaczepiłam się o korzenie. Upadając, skręciłam kostkę. Syknęłam z bólu, łapiąc za nią. Byłam już na skraju lasu. Parę kroków dzieliło mnie od posesji Mikaelsonów. Z trudem podniosłam się i potykając o własne nogi, ruszyłam dalej. Tylko parę kroków. Jeszcze odrobinka.
Przytrzymując się barierki weszłam po schodach. Stanęłam i złapałam za klamkę. Drzwi były otwarte. Pchnęłam je lekko, a przed moimi oczami ukazała się Rebekah, która właśnie z kimś rozmawiała przez telefon. Wraz z moim wejściem rozłączyła się. Patrzyła na mnie zdezorientowana, kiedy ja resztkami sił próbowałam wejść i zdjąć kurtkę, która nadawała się tylko do śmieci. Gdy to zrobiłam, kulejąc udałam się do salonu. Usiadłam na jeden z foteli. Stopa była spuchnięta i dziwnie pulsowała.
Do wesela się zagoi – pocieszyła mnie wampirzyca. Łypnęłam na nią, marszcząc oczy. – Wybacz chciałam być miła – burknęła, przewracając oczami. Usiadła na przeciw mnie. – Co trzymasz w ręce? – Spytała, wskazując na moją dłoń. Spojrzałam na zgniecioną kartkę. Całkowicie o niej zapomniałam.
Znalazłam to gdy obudziłam się – urwałam przypominając sobie, że blondynka nic nie wie o dzisiejszej nocy - na bagnach.
Rozwinęłam kartkę i podałam jej. Przyjrzała się jej uważnie, lustrując dokładnie każdą perfekcyjnie namalowaną literkę.
Nadchodzę – przeczytała na głos. – Chyba komuś porządnie zaszłaś za skórę – dodała, zgniatając kartkę w dłoni. Po moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
Tylko, że ja nie miałam komu.
Niebieskooka przez chwile wodziła wzrokiem od mojej twarzy do spuchniętej nogi, wreszcie pokręciła głową.
Jesteś bardziej tajemnicza niż sądziłam – stwierdziła, wstając i podchodząc do okna.
Ta informacja na prawdę mi pomogła – odparłam z ironią. – Potrafisz wyczuć czyja to krew? – Spytałam zaciekawiona.
Wilkołaka – oznajmiła, wzruszając ramionami. – Wczoraj była pełnia.
Uniosłam brwi. Sen o wilkołaku i prawdziwy wilczy trup. Przecież to nie mogło być takie proste. Musiało mieć to jakiś głębszy sens, bo po co miałabym to robić?
Śniło mi się, że zabijam wilkołaka – odparłam, przyciszonym głosem.
Musisz być nocnym psychopatą, albo ktoś bawi się twoim umysłem. Każda z tych opcji może być po części prawdą – dodała, patrząc na drzwi, które jakby miały teraz się otworzyć. Po jakimś czasie zatrzeszczały, a z nich wyłonili się pozostali Mikaelsonowie.
Gdzie jest nasza zguba? – Zapytał na powitanie Klaus. Wchodząc, rzucił niemal niewyraźne spojrzenie na swoją siostrę, po czym skupił wzrok na czarownicy.
Daj jej spokój Niklaus – rzucił zirytowany Elijah i mijając swojego brata, usiadł obok Amber.
Nie potrzebuje spokoju – burknęłam, spoglądając na stopę, która o dziwo była już normalna. To jedyna rzecz, która tego ranka mnie nie zdziwiła. Wyprostowałam ją i przełożyłam nogę na nogę. Posłałam w ich stronę sztuczny uśmiech. Wszyscy na to się nabrali, oprócz blondyna, który nadal patrzył na mnie z powątpiewaniem. Starałam się nie zwracać na nią uwagi.
Musimy porozmawiać z Amber, siostro – zwrócił się najstarszy z rodzeństwa w stronę niebieskookiej, która nie miała zamiaru wyjść. – Możesz też zostać jeśli chcesz – odparł zrezygnowany, a ona z uśmiechem kiwnęła głową.
Chcecie wiedzieć co się stało ostatniej nocy. Otóż prawdopodobnie zabiłam wilkołaka, bo ktoś tak mi kazał – stwierdziłam, wskazując na kartkę trzymaną przez Rebekę.
Sądzę, że to sprawka... – pierwotna zawiesiła głos, widząc złowrogą minę hybrydy.
Nie chodzi nam teraz o to, ale fakt. Ta informacja przyda nam się potem – stwierdził Elijah, próbując złagodzić atmosferę.
Kostka nadal mnie bolała mimo, że już wyglądała na zdrową. Nie chciałam im mówić, że jestem wyczerpana. Musiałam jakoś to przetrwać. Musiałam. Moje oczy rozbłysły.
Wiecie coś o czym ja nie wiem. Inaczej pogłębialibyście ten dziwny temat – skwitowałam, krzyżując ręce na piersi.
Dużo pamiętasz z dzieciństwa? – Spytał mnie Klaus. Te pytanie wydawało mi się nie na miejscu.
Pamiętam wiele, ale niektóre rzeczy są jak przez mgłę – wyjawiłam, chociaż wcale nie chciałam tego robić. Nie lubiłam mówić innym o moim dzieciństwie. Były to moje prywatne wspomnienia i uczucia, którymi nie mogłam z nikim się dzielić. Pierwotny pokręcił głową.
Oczywiście Melanie musiała namieszać ci w głowie tak, że pamiętasz tylko to co chciałaby byś pamiętała – stwierdził i prychnął zdenerwowany. Pokręciłam głową. Nie potrafiłam uwierzyć w jego słowa. Dlaczego matka zrobiłaby coś takiego własnemu dziecku? Jaki był tego powód?
Nie wieżę wam. Ona nie mogłaby mi tego zrobić.
Ale zrobiła z niewiadomych powodów – oświadczył, stając obok swojej siostry. – Jest rzecz, którą ukryła przed tobą w niesprawiedliwy sposób – spojrzał na mnie. W jego oczach dostrzegłam coś czego jeszcze nigdy nie widziałam. Żal i współczucie. – Amber masz siostrę.
--------------------------------------------------
Wróciłam z nowym rozdziałem. Czy wam się spodoba, tego nie wiem. Długo się wybierałam do jego napisania. Nie wiem kiedy pojawi się kolejny. To będzie zależeć od mojego wolnego czasu. Mam dla was jeszcze jedną wiadomość. Czy smutną? Tego nie wiem, ale do końca pierwszej części zostało tylko cztery rozdziały. Mam nadzieję, że miło spędzimy razem ten czas. Do następnego! :D


.
.
.
.
.
.
template by oreuis